Pierwszy krok do sukcesu w zawodzie tłumacza przysięgłego (i nie tylko)

Pierwszy krok do sukcesu w zawodzie tłumacza przysięgłego (i nie tylko)

Ostatnio z pewną satysfakcją przeczytałem artykuł o byłym amerykańskim marines, który po zakończeniu służby założył własną firmę, odniósł sukces w biznesie a obecnie jest mówcą motywacyjnym i dostaje pieniądze za to, że opowiada ludziom, jak ten sukces osiągnął. Otóż ten były wojskowy, pomimo, że nie musiałby już do końca życia pracować, cały czas ma budzik nastawiony na 4.30 i o tej godzinie zaczyna dzień. Jak mówi, w biznesie, podobnie jak w wojsku, wczesne wstawanie daje mu przewagę nad przeciwnikiem, wydłuża dzień i pozwala się lepiej przygotować. Poza tym, jest to kwestia dyscypliny, która według niego jest kluczem do osiągnięcia sukcesu. Kiedy mamy nastawiony budzik na wczesną godzinę i wstajemy bez ociągania się i dodatkowych drzemek, osiągamy pierwszy sukces tego dnia – sukces, który przekłada się na resztę naszych poczynań. Po naszym początkowym sukcesie jesteśmy niejako na fali, myślimy pozytywnie i nasz pierwszy sukces pociąga za sobą dalsze sukcesy. Teoria tego pana w 100% pokrywa się z moimi obserwacjami, a także z obserwacjami większości z nas (choć może nie do końca uświadomionymi). W moim przekonaniu, nienajlepszym rozwiązaniem jest włączanie drzemki po tym jak zadzwoni budzik. A już na pewno bardzo złym rozwiązaniem jest powrót do łóżka po tym jak wstaliśmy i wykonaliśmy parę czynności – dajemy wtedy za wygraną i to rzutuje na dalszą część dnia – po takim powrocie człowiek budzi się poirytowany, z zapuchniętymi oczami i generalnie dąży do tego, żeby jak najszybciej zakończyć tak rozpoczęty dzień.

Tłumacze przysięgli podobnie jak inni freelancerzy, nie mają nad sobą szefa, który będzie pilnował, żebyśmy nie przychodzili spóźnieni do pracy. Dlatego tak ważna w przypadku zawodu tłumacza przysięgłego jest samodyscyplina i wyznaczanie sztywnych ram czasowych pracy. Oczywiście jest to niezwykle trudne i w zasadzie niemożliwe, z uwagi na to, że najlepiej płatne zlecenia dla tłumaczy z reguły pojawiają się z terminem „na wczoraj”, czyli na następny dzień lub na za kilka godzin. Charakter pracy tłumacza przysięgłego, będącego wolnym strzelcem, z zasady cechuje nieregularność i praca w różnych porach dniach.

Być może jest to kwestia osobowości, jednak ja w swojej długoletniej praktyce tłumacza przysięgłego doszedłem do wniosku, że człowiek najlepiej funkcjonuje upodabniając godziny swojej pracy do godzin pracy osoby pracującej na etacie. Dlatego jeszcze raz zachęcam wszystkich tłumaczy do wczesnego wstawania i odradzam pracę po nocach.